Po blisko dwuletnim oczekiwaniu na sprzyjające bezpandemiczne warunki silna i zwarta grupa uczennic, absolwentek i uczniów ZSR w Grabonogu ruszyła na podbój Sycylii w ramach projektu „Praktyki w UE szansą na rozwój zawodowy i osobisty młodzieży” we współpracy z Centrum Wsparcia Rzemiosła, Kształcenia Dualnego i Zawodowego w Lesznie.

Wszystko zaczęło się w sobotę, 21 maja, kiedy to sprzed szkoły wyruszyliśmy busem do Katowic. Tam po oczekiwaniu na sprawną i bezproblemową odprawę wznieśliśmy się samolotem ku Katanii. Lot przebiegał bardzo miło – był wypoczynek, podziwianie z okna statku powietrznego pięknych widoków i przełykanie śliny, żeby wyrównać ciśnienie w uszach. Katania przywitała nas – cóż za zaskoczenie – błękitnym niebem i pełnym słońcem. Wsiedliśmy do busa i szybko ruszyliśmy w stronę Barcellony Pozzo di Gotto (w skrócie Barcellona PG). W czasie podróży tym razem z okna samochodu podziwialiśmy sycylijski widoki, zwłaszcza Morze Tyrreńskie i Cieśninę Mesyńską.

W miejscu naszego miesięcznego pobytu, w Hotelu George, zameldowaliśmy się 22 maja około południa. Po smacznym lunchu wzięliśmy się do… odpoczynku: było spanie, leżenie na plaży, pluskanie się w wodzie. Po kolacji wszyscy przed godziną 22 zalegli na łóżkach, by odespać trudy podróży i moc wrażeń z pierwszego dnia.

Następnego dnia cała grupa już o 7 rano gotowa była na podbój tutejszych lecznic weterynaryjnych i restauracji. Po zjedzonym, głównie na słodko, śniadaniu, udaliśmy się do biura naszych sycylijskich, ale polskich, koordynatorek, by tam wysłuchać i obejrzeć prezentację o Barcellonie, miejscowych zwyczajach, kulinariach, tradycji i kulturze, a także, by zapoznać się z programem praktyk.

Dalej pierwsze trzy osoby zarejestrowały się w miejscy swojej pracy. A reszta? Reszta później. Od 13 do 16 godziny Sycylijczycy mają sjestę, wszystko jest zamknięte, nic się nie dzieje, należy odpoczywać od słonecznego skwaru. A po 16? W sumie to już koniec dnia. Więc „przerzućmy” obowiązki na następny. I tak to tu się życie toczy – sycylijski luz. Więc co teraz? Plaża – "leżing, smażing". Ale żeby nie było, że mamy tak fajnie, jest do niej daleko – 3,5 kilometra.

Choć fajnie też mamy, uczestnicząc na przykład w apertivo – spotkaniu towarzyskim  przy pysznych przekąskach i zmrożonych napojach, na które zaprosiły nas nasze koordynatorki, a  które odbyło się pod wieczór 24 maja.

Ostatecznie wszyscy 25 maja (niektórzy z przygodami) rozpoczęli prace.

Ciąg dalszy relacji nastąpi. Czekajcie.

Pozdrawiamy ze słonecznej Barcellony PG.